środa, 24 października 2012

Porządna dawka moich możliwośći ;)








Grypa, która dopadła mnie niespodziewanie...

We wtorek o 6:30 zadzwonił budzik, przywitałam dzień gorączką i bólem głowy, kości, gardła. Mimo to wsiadłam w samochód i pojechałam na uczelnię, co było bardzo złym posunięciem z mojej strony, bo w drodze zalał mnie katar i czułam się jeszcze gorzej. Przed zajęciami zaczęłam dzwonić do przychodni lekarskiej, ale oczywiście po co odbierać telefon kiedy dzwoni pacjent? Poszłam na pierwsze zajęcia po czym wpakowałam się spowrotem do samochodu i wróciłam do domu. Po kolejnych próbach dzwonienia do przychodni udało mi się umówić na 14 do lekarza. Szanowna Pani Doktor stwierdziła grypę po czy zapisała mi środek przeciwbólowy (!) i kazała do końca tygodnia siedzieć w domu. Zatem siedzę i czytam "Cierpienia Młodego Wertera" w oryginale, tworzę biżuterię i odsypiam...





sobota, 20 października 2012

O tym jak nie mam czasu i Lucy, która ciągle czeka...

Nie mam czasu! Powtarzam to ciągle i do znudzenia. Mimo, że na uczelni ostatnio mało się dzieje, często wypadają jakieś zajęcia to jednak nauki ciągle jest tak samo dużo. Znów zaprzyjaźniłam się ze słownikiem tematycznym, który chętnie zabiera mi wolny czas. Fiszki są rozłożone po całym pokoju, w każdej kieszonce w torebce znajdę plik małych karteczek, które umilają mi podróże pociągiem. Jedno jest pewne! Na nudę nie mogę narzekać. A jak już wyskrobię trochę wolnego czasu to zasiadam do bransoletek. Cierpią na tym wszyscy począwszy od Narzeczonego, poprzez Lucynkę i na moich chrześniakach kończąc. Najbardziej pewnie odczuwa to Lucyna, nie oszukujmy się. Ostatni raz widziałyśmy się... yyyyy o cholera! w lipcu?!! Jak ona ma czas i jest w domu to ja mam zalataną głowę, a jak ja wykopie dwie, trzy godziny to i tak nic nam to  nie da, bo tyle zeszłoby na podróż do Poznania. Więc czekam... Czekam na chwilę wolnego. No, może na większą chwilę. Na szczęście Lucy znosi to dzielnie i wspiera mnie w walce z znikającym niewiadomo gdzie czasem. A teraz garstka nowości bransoletkowych.

A, i jeszcze jedno. Teraz możecie mnie szukać też na facebooku ;)






niedziela, 7 października 2012

Jesień...

Jak to jesienią bywa, pogoda nas nie rozpieszcza. Raz zimno, raz ciepło, raz słońce, raz deszcze i raz dwa przeziębienie gotowe. Ciocia uraczyła mnie zaprawioną pigwą w miodzie, którą dodaje się do herbaty więc dzielnie sią bronię przed chorobą. I tak między stertą fiszek, notatek szukam czasu na biżuterię. Znalazłam go dopiero w weekend i to i tak nie za dużo. A oto efekty: